O babie w sklepiku
Komentarze: 7
Kątem oka wyglądam z okna mieszkania. Pod blokiem jest taki sklepik. Niedawno zmienił właściciela... Teraz pracuje tam taka pani, o której będzie ta historyjka...
Wszedłem sobie do sklepiku z cnym zamiarem kupienia piciu i żrećku. Spojrzałem na kobietę i pierwszy epitet, jaki przyszedł mi do głowy w stosunku do niej brzmiał: niedorobiona! Co chwilę wpadała w specyficzny śmiech, określany w pewnych kręgach mianem "chchotu typowej blondynki". BRRR. Zimny dreszcz... Podobno głupota jest zaraźliwa. Mam nadzieje, że to tylko pogłoski, bo groziłaby mojemu blokowisku epidemia debilizmu. A jeszcze jak mi powiedziała, że papierosy podaje z bólem serca... Myślałem, że wyjme swoją przyboczną lagę i jej przyłożę. Bogowie! Co za kretynka!
Przy okazji chciałem też wspomnieć o łaskawcach, którzy postanowili pisać eseje komentatorskie na moim blogu. Miło mnie bardzo, że chcecie komentować mój blog. Jestem niezmiernie z tego powodu zachwycony... Słoneczka wy moje. Misie puszyste. Łanie smuklutkie. Serduszka kochane. Kotki bure. Mrukwie urodziwe... Jesteście kochani, że chcecie odwiedzać to miejsce, ale po co się kłócić? Niech świat żyje w pokoju i miłości. Podajcie sobie rączki , połączcie serduszka... Od razu lepiej, prawda?
No i jak zwykle na koniec... gg 5420917
Dodaj komentarz